niedziela, 10 marca 2013

Seth Della San De'Kairn


♥ Seth Della San De'Kairn ♠                                              
                    Półsmok, Złodziej Dusz                                                                   
♣ 7 wieków, Góry Mgliste ♦
                                               


A FRUCTIBUS EORUM COGNOSCETIS EOS,
    
po owocach poznacie:


Ktokolwiek zna Seth'a, może śmiało powiedzieć, że jest on
najbardziej obcą mu osobą, z jaką ma kontakt. Potrafi być
okrutny i czuły, mściwy i łagodny, niebywale altruistyczny,
ale i nad wyraz egocentryczny. Nikt nigdy się nie dowie,
nikt nigdy nie przekona, jakim Seth jest naprawdę, bo zawsze
może stać się kimś zupełnie innym. Jego osobowość buduje
siedem tysięcy żyć, które w sobie nosi, kiedy mówi, jego
głos jest głosem siedmiu tysięcy innych głosów, kiedy myśli,
jego idea jest ideą siedmiu tysięcy myśli.


ANIMAM DEBEO,
    
winny Duszę:


Jest Złodziejem Dusz. Legendarnym i mitycznym osobnikiem, któremu przypisuje się cechy boskości. Złodziej to istota, która, aby żyć, potrzebuje zabijać - pożerać życie innych. Dusza trafia do Limbusu w umyśle Pożeracza, a ten zyskuje wszelkie siły, moce i potęgi osoby, do której należały za życia. Zamknięte w Seth'cie jest siedem tysięcy istnień, z czego każde posiadało siłę, która teraz służy Półsmokowi. Bycie Złodziejem to wielkie przekleństwo - Dusze w Limbusie żyją nadal, będąc przepełnionymi gniewem, cierpieniem i strachem, które zabija Pożeracza, więc ten musi przybyć do własnego Limbusu i niszczyć Dusze, które noszą w sobie najwięcej żalu, a ta zostaje zniszczona na zawsze, pozostawiając po sobie pustkę, którą musi zapełnić następna Dusza. To tworzy głód niezaspokojony, który stale nęka Złodzieja. 

ATTENIDITE A FALSIS PROPHETIS,
    
strzeż się fałszywych proroków:


Śmierć, którą niósł w wyniku głodu, jaki czuł Seth zaczęła go uwierać, począł żałować, że musi zabijać. Zasiadł więc wśród mroków Jaskiń Głębokich w Górach Mglistych, z których pochodził, aby przez dziewięćdziesiąt trzy dni medytować, będąc w Limbusie swojego umysłu, gdzie dla niego minęło lat siedemnaście. Przez lat siedemnaście rozmawiał z każdym istnieniem, jakie w sobie nosił, starając się tak długo, aż uzyskał pełne przebaczenie za każdą śmierć, jaką wyprowadził od każdej ofiary, jaką zamordował. Na mocy paktu, jaki nimi zawarł, ze wszelkich złych wspomnień i strachu, jaki żywiły w nim Dusze, ulepił ciało ludzkie, które przez siedemnaście lat, jakie przebywał w Limbusie, nabrało właśnie takiego wieku, a jako, że pozbył się w ten sposób negatywnych uczuć Dusz, nie musiał już przybywać do nich, by je niszczyć, więc nie musiał już zapełniać pustki, jaką pozostawiały. Był wolny, osiągając spokój, jakiego nikt nie może osiągnąć, choć mówi w nim głosów siedem tysięcy i siedem tysięcy sił działa na posłudze jednej osoby.

AVIDIS, AVIDIS NATURA PARUM EST,
     dla chciwych mało całego świata:

Był owocem zdrady, uczucia, które związało wilczycę i smoka z Mglistych Gór. Shayla Della, nazywana Szarą Królową, bo małżonek jej (Którego wziąć musiała z przymusu) zakazywał, by nazywano ją "Białą", a samemu mianował się tym tytułem. Biały Król był okrutny i srogi. Nienawidził, kiedy odbierano mu przyjemności na rzecz obowiązków, a jednym z nich obwieścił swoją małżonkę. Ten właśnie "obowiązek" zaniedbywał najmocniej. Nim Shaylę zmuszono do małżeństwa, kochała pewnego, błękitnego smoka. Ród jego nie nadawał imion, lecz miano, ale i na te znów zasługiwali tylko zasłużeni. Wybranek Shayli określany był jako "Sonat Argumentum", co znaczy "Dźwięki Kłótni", podobno każdy spór łagodził tylko wzrokiem. Shayla Della nazywała go "Seth". Zły los chciał, by owoc ich miłości był już w łonie Szarej Królowej nim jeszcze ta stała się małżonką Białego. Niedługo potem widocznym już było, że wilczyca  jest brzemienna. Zapłonął ołtarz, a na nim Shayla Della. Wszyscy stojący z boku jedynie odwracali wzrok, nikt nie sprzeciwił się woli Białego Króla. Urodziła syna. Spoglądano z trwogą na pierworodnego, ponieważ ogień bał się tknąć jego ciało. Nikt nie zdołał  zareagować, kiedy jeden młody lis porwał urodzonego i zbiegł z nim do lasu.

18 komentarzy:

  1. - Byt jest, niebytu nie ma. Jestem cieniem dawnych istnień, pośrednikiem między Kiedyś a Teraz. Tu jestem Złodzieju. A może Tam? - Sylwetka szpakowatego mężczyzny, niezbyt wysokiego, wychudłego niczym szkielet obciągnięty skórą, wyłoniła się spomiędzy mgły. Bo gdzież indziej mógł by być? - Zaś w twym głosie, głosy tych którzy byli słychać.

    OdpowiedzUsuń
  2. - Dobrze zdaję sobie sprawę z tego, bracie, iż moje powstanie nie jest Ci korzystne. Uważam, że owszem, powinniśmy pracować nad zaufaniem - choć niekoniecznie dlatego tak sądzę, że jesteś moim bratem. - Odpowiedziała spokojnie, utrzymując chłodne spojrzenie na wysokości jego.

    OdpowiedzUsuń
  3. - Nie wymawiaj przy mnie miana tej istoty. Czy obawiam się Ciebie.. Nie. Nie jesteś dla mnie obawą. Miałam na myśli raczej fakt, iż teraz jesteśmy w jednym stadzie, a więc i ufać sobie - choćby jedynie po części - powinniśmy. - Powiedziała dokładnie to, o czym myślała, co zresztą Seth powinien poznać.

    OdpowiedzUsuń
  4. - Powinieneś wiedzieć więc, że nie jestem wcale dumna ze sposobu, w jaki powstałam. Odnośnie Twej potęgi, jej się również nie obawiam, gdyż - choć moja jest mniejsza - mam wystarczające szanse, ażeby móc się przed Tobą obronić. - Nie spuszczała z niego spojrzenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. - Tak więc umiesz to co ja, a nawet więcej. Na pewno więcej. Wciąż się uczę. Muszę się uczyć by być jeszcze lepszym, by zyskać szacunek, na to by mnie chwalono. - Przeniósł wzrok dwukolorowych ślepi na Setha. - Rozmawiasz z duchami które znają tylko swój dawniejszy czas, czas w którym żyły czy wiedzą one też co się dzieje teraz, za czasu gdy są w Tobie? - Szczerze mówiąc zastanawiał się nad tym jakiś czas. Ot, po prostu to go ciekawiło.

    OdpowiedzUsuń
  6. - Siedmiu tysięcy dobiłaby ich liczba podczas ostatniej z wojen, gdyby nie fakt, iż ze względu na Raygorna trzeba było mi się wycofać. - Nie było sensu nie być szczerą wobec brata, który nie dość, że i tak dobrze o wszystkim wiedział, to jeszcze nie znosił nieszczerości.

    OdpowiedzUsuń
  7. - Nie, nie słyszę. Głosy trupów? Śmieszne. Trupy są przydatne tylko do jednego celu. By stworzyć z nich nieumarłą armię. Nie obchodzi mnie kim ktoś kiedyś był, co czuł, co robił. Ważne że służy mi. Tylko to się liczy.

    OdpowiedzUsuń
  8. - Dusza ma być moim przyjacielem? Mam zaufać duszy? Istnieniu, które zostało przeze mnie zniszczone? Takie rzeczy tylko Ty, bracie, potrafisz robić. - Owszem, była dyktatorką. Czy to jakaś nowość..?

    OdpowiedzUsuń
  9. - Ślad obecności? Tak to można nazwać?

    OdpowiedzUsuń
  10. - Nieprzydatna umiejętność. I po co Ci to niby? Bez sensu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zrobisz, jak będziesz uważał. -Odparła tylko, zarzucając kaptur ciemnego płaszcza na głowę- Mimo wszystko ja nie przypominam sobie, abym milczała. -Powiedziała już ciszej, jakby do siebie i cofnęła się o krok, aby schować się w cieniu rozłożystego dębu.
    //Sofrimento

    OdpowiedzUsuń
  12. -Skoro ktoś nie wyjawił sekretów swego serca światu, świat nie może o nich wiedzieć. Chyba że za świat można liczyć powietrze które dostaje się do krwi, krew do serca, a potem ponownie powietrze jest wydychane. Prawda?

    OdpowiedzUsuń
  13. - Nie rozumiem. Wyjaśnij w jakiś prostszy sposób.

    OdpowiedzUsuń
  14. Szczenie przekrzywiło wręcz ciekawsko łeb, gdyby nie przerażenie tlące się w jej czarnych ślepiach. Nie było przyzwyczajone do widoku innych zwierząt, a tym bardziej ludzi, jak jej się zdawało. Skłoniła łeb na nieme przywitanie. Teror też była z tych słuchających, a dyktator dla niej był najłatwiejszą formą rządzenia - nie musiała myśleć, a to bolało. Mogła postępować, bez wyrzutów sumienia. - Znajdę. - Bąknęła kuląc uszy i chowając puchaty ogon pod siebie. Jej dzikie spojrzenie mierzyło ludzką postać od stóp do głów.

    OdpowiedzUsuń
  15. Zadygotała kuląc uszy i ogon, spuszczając wzrok. Jej brat dbał o to, by myślała, ale myśli bolały. Bała się bać, łatwiej byłobyć tą szablą zbrukaną krwią niż samą sobą. Chociaż już nie raz dziękowała za swoje moce nad, którymi nie była w stanie panować. -Jestem szczeniakiem... i - podniosła wzrok na dziwne stworzenie onieśmielając się na chwilę - chcę się uczyć... - niemal szczeknęła kuląc ogon pod siebie jeszcze bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  16. Podniosła wzrok nieco podnosząc przy tym łeb, nikt z nią w ten sposób nie rozmawiał - Czy to dobrze umieć zmienić pana bez skrupułów? - Przechyliła łeb na bok mrugając węglikowymi ślepiami. Przyjaciel... Przyjaciel... - Przyjaciel jest większym wrogiem niż ten najgorszy - pochyliła łeb patrząc spode łba.

    OdpowiedzUsuń
  17. Zjerzyła sierść na karku - Syn ojca nie może zmienić. - burknęła niechętnie znów przytulając się do ziemi. - Tylko ojciec może się pozbyć syna bądź córki - odwróciła niechętnie wzrok chowając ogon ppod siebie.

    OdpowiedzUsuń
  18. - Czekam na Twoje przybycie, Seth. Pora, abyś nieco spadł z pozycji hierarchicznej.

    OdpowiedzUsuń