Walka Pierwsza
Rozpoczęcie o: 18:28
Zakończenie o: 19:18
Rozgrywana pomiędzy: Envy [HOTN] vs Kirley [SZK]
Sędziujący: Nobody [BOTRT]
Wygrany: Envy
Gratulacje najszczersze dla obu wojowniczek, gdyż walka była przednia a wy obie niczym lwice broniące swych młodych.
Walka Druga
Rozpoczęcie o: 19:35
Zakończenie o: 19:58
Rozgrywana pomiędzy: Andariellein[BORT] vs Baru[HOTN]
Sędziujący: Noche [SZK]
Wygrany: Andariellein
Niczym dwa żywioły które się starły, gromy i iskry sypać się mogły. Oboje walczyliście do ostatku z honorem. Gratulacje wam.
Walka Trzecia
Rozpoczęcie o: 20:04
Zakończenie o: 21:23
Rozgrywana pomiędzy: Apayan[SZK] vs Valcorvir Baal[BOTRT]
Sędziujący: Syriusz [HOTN]
Wygrany: Valcorvir Baal
Znów trzeba dwójkę pochwalić i najszczersze gratulacje złożyć. Byliście godnymi siebie przeciwnikami i wierzę, że walka była trudna. Wyśmienici z was wojownicy.
Walka Pierwsza
Envy vs Kirley
Hotn vs SZK
[18:28:22] * Nobody_ Walka pomiędzy Envy i Kirley (HOTN vs
SZK). Walka ma odbyć się nie więcej niż w 6 wypowiedziach. Zaczyna Kirley.
Start.
[18:28:47] * Nobody_ koniec offtopu.
[18:29:38] * Nobody_ każdy ma 4 minuty na napisanie swojej
wypowiedzi.
[18:30:47] <Kirley_> *przygięła się w łapach,
obchodzac ja uważnie i oceniajac przeciwniczkę. nie była skora do walki,
zwłaszcza że ostatnia odbyła wiele lat temu. znalazłwszy sie na wysokości jej
boku, skoczyła swobonie, nie silac sie na finezję i zadrapujac jej skórę na
wysokości żeber. tak, by rozdrażnić nie robiac krzywdy. następnie wycofała się
z położonym nisko ogonem*
[18:30:52]
* Nobody_ tura Envy.
[18:33:04] <~_Envy__> Warknęła lekko, mierząc
spojrzeniem przeciwniczkę. Da radę... Nie musiała być duża, aby jakoś jej
podołać. Podbiegła do niej i podskoczyła, kłami zahaczając o jej skórę na
plecach i przy okazji zadrapując łapę. Chciała ją ocenić, a teraz wiedziała, że nadrabia jej
szybkością.
[18:33:06] * Nobody_ tura Kirley
[18:35:44] <Kirley_> *w momencie, gdy lisica była tuż
przed wyładowaniem na łapach, ta odbiła sie od ziemi i po przekątnej wycelowała
łapami w jej mostek. Jako ze En nie umiała latać, (przynajmniej z tego co wiem)
Kir podbiła ją swobodnie w powietrzu, pazurami chcąc przy okazji rozpłatać jej
skórę na żebrach. tym razem rany miały być jednak głębsze*
[18:35:53] * Nobody_ tura Envy
[18:38:49] *Nobody_ Kirley wykonałaś już dwa na sześć
ataków. Envy, jeden na sześć.
[18:39:38] <~_Envy__> Pisnęła głośno, zując
przeszywający ból biegnący od mostka. Nie mogła się jednak poddać. Gdy wilczyca
zamachnęła się na nią łapą, aby zranić ją w żebra, ta obróciła się szybko w
powietrzu i złapała jej lapę zębami, dzięki czemu zawisła razem z Kirley w
powietrzu. Wbiła jej pazury w bok, mocno łapiąc się tym samym jej skóry.
Zmieniła szybko postać na ludzką, obciążając waderę. - Jak mamy spaść, to
spadniemy razem- powiedziała, widząc, że tej jest wyraźnie ciężej nieść taki
ciężar.
[18:39:47]
*Nobody_ tura Kirley
[18:43:03] <Kirley_> *widzac, że zaraz zostanie
zgnieciona przez ta wredny damski pomiot, momantalnie zmieniła się w kotkę,
drapiac dziewczynę długimi, ostrymi pazurkami po całej połowie twarzy. uwolniła
sie chyba cudem, wdrapujac na jej grzbiet - teraz to En narażona była na spotkanie z podłożem.
wszczepiła jej sie pazurkami i zabkami w kark, by nie spaść. bolała ja łapa.
jak cholera*
[18:43:35] * Nobody_ tura Envy
[18:47:20] <~_Envy__> Uderzyła w ziemię z impetem,
cudem osłaniając się rękoma. Nie użyła magii, jednak jej zaznajomienie z tym
żywiołem dało jej na tyle przewagi, że nie odniosła poważniejszych ran. Obtarła
podrapaną twarz, po którek ściekało trochę krwi i ponownie zmieniła postać na
lisią. Musiała jakoś zrzucić natrętnego kota ze swojego grzbietu, dlatego
przewróciła się na plecy, cudem wyswobodzając się od jej pazurów. Bez chwili
zwłoki, mimo strasznie obolałego karku i przednich łap, rzuciła się na
przeciwniczkę, od razu celując zębami w szyję.
[18:47:22] * Nobody_ tura Kirley // Połowa walki.
[18:50:36] <Kirley_> *miałknęła po swojemu,
wybałuszajac oczy. ciężka była, nooo.. puściła ja, po czym zasłoniła się
ludzkim już przedramieniem, skomlac cicho, gdy pocuła jej zęby dziurawiace jej
skórę. wyszarpnęła rękę, sowtawiajac pokaźny kawał skóry i męśni w jej dłoni i
nie zważajac na krew, taże prawa ręka udeżyła ja w krtań, drugim przedramieniem
blokujac od strony karku. typowa zakładka, by przydusić porzadnie przeciwnika*
[18:50:45] * Nobody_ tura Envy
[18:54:43] <~_Envy__> Uderzenie było dla niej naprawdę
silne, na chwilę straciła panowanie nad swoim oddechem. Świat się nieco
zakręcił wokół niej, jednak w porę się ocknęła. Była w beznadziejnej sytuacji.
Przemieniła się w postać ludzką i nogą kopnęła przeciwniczkę w brzuch,
odpychając ją tym samym na tyle, aby móz wyswobodzić się z jej uścisku. Dyszała
ciężko, ale stanęła na obie nogi. Zanim Kirley zdażyła znowu zaatakować,
potraktowała ją kolejnym kopnięciem, tym razem w twarz.
[18:54:49] * Nobody_ tura Kirley, twój przedostatni atak.
[18:57:46] <Kirley_> *naprawdę, jak dobrze, ze kiedyś
jako ludź normalnie chodziła do szkoły i na karate.. -.-"" puściła
ja, kulac się, lecz w twarz nie dostała. chwyciła ja długimi palcami za kostkę,
blokujac stopę tuż przed stwim nosem, po czym pociagnęła, tak że En nie była w
stanie zachować równowagi, upadajac tuż obok niej. oplotła ja nogami w pasie,
zachaczajac stopę pod kolanem, w tympowym trójkacie, zaraz potem ludzkimi
zebami wgryzajac jej sie w obojczyk. a dłoniami starała sie przytrzymać jej
ramiona*
[19:00:20] * Nobody_ tura Envy, twój przedostatni atak. Masz
czas do 16.7 bo musisz przeczytać co napisała Kirley.
[19:04:00] <~_Envy__> Krzyknęła żałośnie, czujac ból
wbijanych zębów. Zacisnęła zęby, zmieniajac swoja postać z powrotem w lisia.
Wyszarpneła się z bólem, nie zwracajac uwagi na rane i plynaca po jej obojczyku
krew. Bez namysłu zatopiła zeby w szyi przeciwniczki, wbijajac swoje pazury w
jej ramiona tak mocno, by nie mogła jej od siebie oderwać. Nie przegryzła
tętnicy szyjnej, aby nie zrobić jej krzywdy.
[19:04:06]
* Nobody_ tura Kirley. Ostatni atak, potem odstąpienie. (Taaaabaluga leci w telewizji!)
[19:06:52] <Kirley_> *przesunęła dłońmi, wbijajac
zaostrzone paznokcie w jej podgardle i nieco luzujac przed to zacisk jej
szczek. wypluła kawałek skóry, po czym pięścia udało jej się trafić lisiczkę
pod żebra, w splot słoneczny. nie miała pojęcia z jaka siła ta dostała, ale
dostała na pewno. oderwała ja w końcu od siebie z trudem, chwytajac za skórę na
karku.*
[19:06:56]
* Nobody_ tura Envy. Ostatni atak, potem odstąpienie.
[19:15:14] <~_Envy__> Była już ledwo żywa i w dodatku
nie mogła wziąć pełnego oddechu, jednak w jej oczach widać było wolę walki.
Obróciła głowę, aby szczęki zacisnąć na przedramieniu przeciwniczki tak mocno,
jak tylko zdołała. Jedną łapę zmieniła w ludzką rękę, po czym z całej siły
uderzyła Kir pięścią w skroń, otumaniając ją w oka mgnieniu. Wypuszczona upadła
na ziemię, po czym podniosła się na drzących łapach. Podbiegła do niej
ostatkami sił i podeszła zataczającej się przeciwniczce pod nogi, tak aby ta
się przewróciła.
[19:15:15] <~_Envy__> Gdy to się stało, patrzyła w nią
tępo, ledwo dysząc. To już koniec A przynajmniej taką miała nadzieję.
[19:16:31] <Nobody_> Samiec zamyślił się na chwilę,
obserwujac te zmagania. - Tak. Sadzę, że ta walka była naprawdę dobra. Obie byłyście jak lwice. Zarówno ty
Kirley jak i ty Envy mimo niezwielkiej postury świetnie się spisałyście. -
Oblizał pysk unoszac się z ziemi i spojrzał po obecnych. - Jako sędzia, obserwowałem
cały pojedynek z uwaga. Jako, iż nie należę też do żadnego ze stad boja opinia
byćpowinna obiektywna i sadzę iż taka jest. Podajcie sobie dłonie na zgodę ,
czy tez łapy. Oraz odpocznijcie leczac rany poniesione w
[19:18:55] <Nobody_> w walce. - Przymknal ślepia.-
Werdykt jest trudny. Jednak, sadzę, że w potyczce wygrała Envy. Gratuluje.
Kolejna para walczacych jest Valcorvir Baal oraz Apayan. Sędzia będzie w tym zmaganiu Syriusz.
Walka Druga
Andariellein vs Baru
BOTRT vs HOTN
[19:35:50] * Noche walka Andariellein vs Baru. (BORT vs HOTN) Walka odbywa się w maksymalnie 6 wypowiedziach. Zaczyna Andariellein./ Tura Baru.
[19:36:46] <_Baru_> *odskoczył szybko w tył i naskoczył na nią z długimi kłami kiedy ta była bliska lądowania*
[19:37:06] * Noche tura Andariellein
[19:38:56] <Andariellein> Odskoczyła natychmiast w tył, ledwo unikając jego kłów. Wykorzystała idealną dla niej sytuację i gdy samiec opadł na ziemię, oddała kolejny skok, choć mniejszy, rozdziawiając długi pysk uzbrojony w.. długie, co za niespodzianka.. kły. Uderzyła mocno w kark samca owymi kłami - w końcu teraz był niżej, a od góry nic nie chroniło szyi.
[19:39:22] * Noche tura Baru.
[19:40:54] <_Baru_> *warknął głośno, szybko jednak wybił ją barkami nieco w górę i skierował kły prosto w bok przyciwniczki, wgryzł się dosyć solidnie, ale nie przesadnie*
// tu sędzię na chwilę wywaliło
[19:42:57] <Andariellein> Szarpnęła się mocno, zostawiając w kłach samca odrobinę sierści i skóry. Nim zdążyła pociec krew, odsunęła się dość daleko i ruszyła biegiem w jego stronę. Biegła.. prosto na niego. Typowo. W ostatniej chwil przerzuciła przednie łapy w prawą stronę, uderzając w samca z ogromnym impetem. Pyskiem przywaliła w zgięcie tylnej łapy.
[19:43:34] * Noche tura Baru./ Po wypowiedzi Baru bedzie połowa walki.
[19:45:21] <_Baru_> *wykorzystując jej wzrost przybał ludzką postać przez co stał się dużo niższy i kiedy ta była blisko przeturlał się pod jej brzuchem, szybko wstał i zaatakował od tyły wgryzając się już jako wilk w jej kark*
[19:46:33] * Noche tura Andariellein/ Połowa walki.
[19:47:22] <Andariellein> Ugięła przednie łapy, po czym wyprostowała je gwałtownie, podskakując, a jednak tylnymi łapami wciąż dotykając podłoża. Stanęła dęba i szarpnęła się mocno, po czym odskoczyła do przodu, po raz kolejny zostawając w kłach samca skórę. Odwróciła się przodem do niego w trakcie skoku i wściekle zaatakowała miejsce tuż pod samą pachą, gdzie skóra była naprawdę wrażliwa. Wbiła w nie mocno kły i pociągnęła mocno.
[19:47:51] * Noche tura Baru.
[19:49:27] <_Baru_> *zaskomlał, wbił mocno tylnie łapy w jej brzuch i wykorzystując dzwignię przerzucił ją nad sobą*
[19:49:44] * Noche tura Andariellein
[19:51:05] <Andariellein> W trakcie lotu nad samcem skuliła się. Gdy spadła na podłoże, przeturlała się kawałek, wstała i znów zaatakowała, tym razem atakując kłami jego skroń. Właściwie to bardziej skórę przy samej prawej powiece. Chwyciła ją mocno kłami i szarpnęła.
[19:51:48] * Noche tura Baru.Ostatnia, szósta tura.
[19:52:28] <_Baru_> *zdążył uchwycić jej pysk swoimi kłami kiedy ta go atakowała, poranił się o jej zęby, ale udało mu się ocalić skroń, trzymając ją za pysk szybkim ruchem zadrapał jej bok pazurami*
[19:53:22] * Noche tura Andariellein. Ostatnia tura dla ciebie i koniec walki.
[19:53:56] <_Baru_> *zapomniałem dodać, w pazurach ma paraliżująco substancję*
[19:54:24] * Noche sędzia zalicza dodanie wzmianki do wypowiedzi.
[19:54:45] <Andariellein> Szarpnęła się mocno. Znów jej ciało, konkretnie pysk, zostało rozorane pazurami samca. Na szczęście nie były to jakieś bardzo poważne obrażenia, a samica była przyzwyczajona do bólu. Odskoczyła i znów skoczyla w jego stronę. Prawą łapą ugodziła w linię kręgosłupa samca, a lewą w jego pysk. Nie mogła nic więcej zrobić, kiedy przez substancję z pazurów samca przestawała czuć własny bok.
[19:55:15] <Andariellein> *kłami.
[19:58:38] * Noche wilkołak robiący za sędziego podszedł do walczących, którzy zakończyli walkę. Uśmiechnął się do nich, mówiąc.- Walczyliście zaciekle, prawie łeb w łeb, jednak muszę wybrać jednego z was. Jak dla mnie Andariellein zasługuje na wygranie bitwy. Gratuluję wygranej.
Walka Trzecia
Apayan vs Vialcorvir Baal
SZK vs BOTRT
[20:04:30] * Syriusz_ Rozpoczyna się walka Apayan z
Valcorvirem [SZK vs BOTRT] Walka ma się odbyć w maksymalnie 6 ruchach.
Rozpoczyna Apayan.
[20:05:02]
<Apayan> Ukłoniła się nisko, przymykając na chwilę oczy i
zastanawiając się nad pierwszym
atakiem. Nie była pewna czy może
zaatakować swoimi sztyletami. Dla pewności spuściła z nich poprzedniego wieczoru truciznę, jednak
broń, to w końcu broń. Podniosła wzrok
na swojego przeciwnika, a twarz
momentalnie przyjęła neutralny wyraz.
Tylko te oczy... Jakby sam diabeł wstąpił w jej ciało, i postanowił
obserwować za nią tooczenie. Westchnęła
cicho, jakby coś postanowiła i... niby smuga, zaatakowała nie ostrzem, a
jego rękojeścią na lewy bok nieznajomego, robiącego w tej chwili za jej
przeciwnika. Była to jednak zwykła
przykrywka, bowiem w tym samym momencie, schowała drugie ostrze, uderzając
bokiem dłoni w na wysokości karku. Domyślała się, że jej szybkość jest niczym
dla samca, jednak musiała dać z siebie wszystko. Ale to zaraz, najpierw się
trochę pobawi.
[20:05:53]
* Syriusz_ Apayan 1/6 Tura Valcorvira
[20:09:44]
<Valcorvir_Baal> Obserwator. Cholernie skrupulatny obserwator. Na
nic jednak nie zdały się jej walory estetyczne, bowiem wzrok zawsze skupiał na
tych członach ciała, które moga zadać największy ból. Więc i tym razem,
korzystajac z bystrego wzroku, gotowości ciała, użył obrony. W gwałtownym
zrywie muskulatury ustapił w bok, zaraz jednak sprężajac sylwetkę do skoku, w
którym zadał cios. Ogrom pazurzastej łapy spadł na odsłonięty grzbiet, kły zaś,
rozdzieliły boleśnie kręgi. Zadnie łapy zapewniały mu stateczność i gotowość do
uniku.
[20:10:12]
* Syriusz_ Valcorvir 1/6 Tura Apayan
[20:16:26] <Apayan> Syknęła cicho, wyczuwając
instnktownie, że pewniewłasnie w tej chwili odsłoniła całe swoje ciało, więcjak
najszybciej odturlała się na bok, jednak mimo topoczuła delikatny ból,
świadczący o tym, że dostała,ale nie było penetracji. Czyli jest w stanie
walczyć.Nie mogąc się powstrzymać, uśmiechnęła się delikatnie,by zaraz
wyskoczyć w jego stronę, chowając drugie ostrze i jeszcze w powietrzu zmienić
się w waderę.Nie pamiętała kiedy ostatni raz walczyła w tej postaci. Z całej
siły uderzyła bokiem w jego bark,
[20:16:39] <Apayan> pragnąc chociaż trochę wyprowadzić
go z równowagi, by korzystając z okazji zatopić pazury jednej z łapw jego
brzuchu i zamiast wbijać jak najmocniej, przeciągnęła nimi po całej długości, w
nadziei na to,że dane jej będzie dokończyć atak. I przez przypadek nie zostanie
wcześniej zmiażdżona.
[20:16:43] <Apayan> [barkiem w jego bok*]
[20:17:14]
* Syriusz_ Apayan 2/6 Tura Valcorvira
[20:23:06] <Valcorvir_Baal> Poczuł, jak ziemia
przestaje być mu wierna. Stracił stateczność, nie upadł jednak. Przeczuwał, iż
samka zapragnie skorzystać z racji jego wzrostu, toteż nie poczuł się
zaskoczony rodzajem ataku. Ból zapłonał gdzieś w podświadomości, znajdujac
ujście w głębokim warknięciu. Wyprężył nad nia ciało. Pochwycił w stalowe
sploty waski brzuch przeciwniczki, aby uniemożliwić jej wyrwanie się, a
następnie, bez litości, wgryzł się w odsłonięty, porzadnie unerwiony kark. Tym
samym naparł w dół z miażdżaca siła, liczac na ugięcie łap.
[20:23:31]
* Syriusz_ Valcorvir 2/6 Tura Apayan
// Tu niestety tekstu nie ma. Święty kamień raczy wiedzieć
czemu niestety się nie skopiowało. //
[20:34:49] <Valcorvir_Baal> Wargi drgnęły, ukazujac
rzędy zbroczonych krwia przeciwniczki kłów. Zatwardziały żołnierz, majacy za
soba tysiace ran i wiele różnorakich złamań, nijak jednak w postawie nie
odniósł się do jej czynów, a tylko czujac, że bol się nasila, zacisnał na
moment powieki, by wryć zadnie łapy w glebę, skorzystać z chwytu na brzuchu.
Puścił tedy jej kark, wpierw przeorał go szarpnięciem. Wyłapujac idealny moment
między ciosem jej łap, a ponownym odzyskaniem przez nia kontroli, żachnał
[20:35:17] <Valcorvir_Baal> się solidnie i postarał
się, aby w rzucie miotnać nia chociażby w bok, czy chociaż przewrócić.
[20:35:53]
* Syriusz_ Valcorvir 3/6 Tura Apayan
[20:44:31] <Apayan> Syknęła z bólu, gdy poczuła silne
pieczenie na karku. Korzystając z okazji, gdy szykował się do kolejnego ataku,
wyszarpała się z tej niekorzystnej z pewnością dla nich obu pozycji, nie zważając na odniesione przy tym rany. A
z pewnością jakieś były. Wiedząc, że dłużej tak już nie pociągnie szbyko
zmieniła się w człowieka, jednak powstrzymała
odruch wyciągnięcia sztyletów. Czuła krew spływającą po plecach, a także
ból przy każdym oddechu, jednak potrzebowała
chwili na odpoczynek. Tak, 3 sekundy wystarczą. Po tym wyciągnęła jeden sztylet
i skoczyła, obracając go w dłoni, by uderzyć rękojeścią. Po tym jednak,
przypomniała sobie, iż cała niemal ocieka krwią, więc spróbowała ataku na lewy
bok, w ostatniej chwili wyciągając drugi sztylet, by ciąć łapy. Miała nadzieję,
że chociaż jeden atak się uda.
[20:45:29]
* Syriusz_ Apayan 4/6 Tura Valcorvira
[20:49:57] <Valcorvir_Baal> Szczerze zaskoczony
zwinnościa walczacej, pozostał jednak miarowo stateczny psychicznie. Te trzy
sekundy zastoju wystarczyły mu, aby zaczerpnać głębiej oddechu, w którym
zbładził. Powietrze zagnieździło się w chłodnej próżni. Cofnał się wiec o krok,
szczęśliwym trafem, nie pozwalajac jej też na cios rękojeścia. Kiedy cofał
ciało, instynktownie zadarł potęgę łba, wbijajac ślepia w jej szyję. Ostrze
zdażyło przerżnać ściegna jednej z łap, za to druga pozostajac w pełni sprawna
wysztrzeliła w kierunku
[20:51:45] <Valcorvir_Baal> dziewczyny, pazurami
rozdzierajac skórę na chybił trafił, gdzieś na wysokości żeber. Była zbyt
blisko. Zaparł się ponownie, spiał mięśnie i silnie wybił z tylnych łab, aby
łbem przyłożyć z impetem w jej pierść. Liczył, że na jakiś czas pozbawi ja
tchu. Uderzył w nia pełnia półtorametrowego ciała.
[20:52:03]
* Syriusz_ Valcorvir 4/6 Tura Apayan
[20:57:28] <Apayan> Ten mały tryumf, gdy trafiła w łapy
wypełnił ją nadzieją.Poboli i przestanie, zwłaszcza, że adrenalina idealnie
maskowała ból. Potem będzie cierpieć. Potem się za toznienawidzi. Ale to
potem... Przekręciła sztylet w dłoni,by łatwiej jej było ciąć, więc w momencie,
gdy poczułaból nad żebrami z głośnym, ostrym sykiem wbiła sztylet włapę, która
przeorała jej klatkę piersiową. To jednak było nic, w porównaniu z tym, co
zostało jej zaoferowanechwilę później. Zamknęła oczy, czując jak powietrze
uciekaz jej płuc, po czym ignorując palące rwanie, obróciła się,wymierzając mu
kopnięcie prosto w łeb, a następnie, utrzymując ciężar ciała na samych rękach
drugą nogą kopnęładrugą stronę. Znów spróbowała się odturlać, żeby w
przypływieszału jej nie zabił, czy coś.
[20:57:56]
* Syriusz_ Apayan 5/6 Tura Valcorvira
[21:06:58] <Valcorvir_Baal> Źrenice zawęziły się do
niemożliwie mikroskopijnych rozmiarów, z chwila w której ostrze przeszyło łapę,
aby następnie zostać z niej wyrwanym. Ryk zmiażdżył jednak z sobie, skrył za
fasada odsłoniętych zębisk, bowiem hańba byłoby pokazać stadnym, jak wielki ból
mu zadała. Nie wierzył, jakim cudem drobna kobieta trzyma się na nogach, a ten
fakt zbił go z tropu na tyle, by przed kopniakami zdażył obciażyć oboje
przednich łap, poczuć ogień, schylić się. Oddech zamarł w płucach. Gdy przed
drugim kopnięciem
//tu znów word coś zrobił i znikł tekst...
[21:16:02] <Apayan> Poczuła pchnięcie, przez które
wykonała niemal ślizg po zbroczonej krwią ziemi. Zatrzymała się na chwilę, zaciskając zęby i nie ruszając się.
Spojrzała na niego przez ramię, sycząc cicho, po czym wstała gwałtownie,
wiedząc, że nie ma na to siły, a wszystko robi za nią adrenalina. Och tak,
potem się znienawidzi. W obu dłoniach pojawiły się ostrza, włosy wypadające z
koka zaczęły przyklejać się do twarzy, jednak nic z nimi nie zrobiła. Jeden
krok do przodu, drugi. A potem wyskoczyła z górę, czując okropny
[21:17:01] * Syriusz_ Apayan 6/6 Tura Valcorvira-ostatnia.
[21:23:07] <Valcorvir_Baal> Goracy uddech parował w
powietrzu, wplatał się w kosmyki. Kształty momentalnie rozmyły się przed jego
oczyma, bowiem rozszalałe w piersi serce tłukło się niecierpliwie gdzies na
samym jej dnie. Cofajac się wciaż, niezgrabnie zreszta, nie miał już na
estetykę ni sił, ni woli, spróbował w przelocie pod brzuchem chwycić ja zębami.
Gdy i to nie odniosło skutku, a kolejne trzy na cztery kończyny zajęły się
ogniem, pozostał przyparty do muru i nie miał już najmiejszego pola manewru,
wykorzystał jej bezmyślność. Wybiwszy się w górę, wprowadził się w ruch podobny
przewrotowi, a przy tym pod winał łeb, by runać pod skosem na łopatkę.
Miłosiernie nie zmiażdżył jej swym ciężarem, aczkolwiek na pewno skutecznie się
jej pozbył. Wtedy, z rozpędu, uniósł korpus. Grymas zagościł przy tym na jego
pysku, zniknał jednak równie szybko, jak się pojawił. Dźwignał zad. I zacisnał
szczęki, silac się na utrzymanie ciała w pionie. Uszkodzone pęciny drżały
delikatnie. Jednak stał. Odruchowo obejrzał się za siebie.
// Znów ucięte. Zuy word.
Jeszcze tak ode mnie. Ogółem turniej się opóźnił, przez brak organizacji. Właściwie szukać walczących i sędziów trzeba było na raz. Tu specjalne podziękowania dla:
Baru oraz Envy - że niespodziewanie zostali reprezentacją HOTN w turnieju i nie bali się przyjąć tego brzemienia na swe barki.
Syriuszowi oraz Noche - Szczerze, szukanie sędziów którzy byliby obiektywni jest trudne, tym bardziej na chwilę przed samymi walkami. Wy mimo braku doświadczenia spisaliście się świetnie.
Kirley - No bo nagle zamiast sędziować zostałaś zmuszona do walki w imieniu swego stada i byłaś gotowa to zrobić mimo innych planów początkowych.Sethowi - No bo to zorganizowałeś.
Całej reszcie, już bez imion. Że byliście w tym obecni. Nie tylko jako walczący, ale jako i obserwatorzy. Sądzę, że ta między stadna zabawa wiele nas nauczyła.
Żałuje tylko, że od HOTN pojawiło się tak mało osób.
`Nieistniejący.
[Usuń mnie z notki proszę. Nic nie zorganizowałem. Nie mogłem przyjść na walki, w zasadzie nawet specjalnie się nie starając, aby taką możliwość sobie zapewnić. Nie zasługuję, bo powinienem tam być i wszystkiego pilnować, a tak nie było.]
OdpowiedzUsuń[Wyszło tak, że nie pojawiło się wiele, ale jestem przekonana, że przy następnym turnieju polana będzie pełna. Envy oraz Baru mieli reprezentować HOTN, było to wcześniej ustalone, z tego, co mi wiadomo, całkiem spodziewanie zostali reprezentacją HOTN. Dziękuję za podsumowanie, oraz oczywiście za udział. Gratuluję wygranym.]
OdpowiedzUsuń